sobota, 7 lutego 2015

Morfina

Michael. Moja miłość od trzeciego roku życia:) To on nauczył mnie, że muzyka to emocje i totalny brak ograniczeń. Sensualnych utworów nagrał wiele, czemu z pewnością poświęcę oddzielny wpis. Dziś jednak z głośników płynie "Morphine" - wg mnie najbardziej erotyczne 6:28 minuty w jego karierze.

Lyrics

W internetowych źródłach odnaleźć można przede wszystkim bardzo prostą i mało wnikliwą interpretację: "to kawałek o uzależnieniu Michaela od morfiny i demerolu". OK, nie kwestionuję tego, wszyscy wiemy, ile specyfików w krótkim życiu przyjął jego organizm .
Ale Michael to król niejednoznaczności i tekstów z drugim dnem.
On o tym uzależnieniu pisze jak o związku, z cała paletą barw - ekscytacją, namiętnością, strachem, przywiązaniem, ucieczką etc. Utwór rozpoczyna się przecież od zupełnie "niemedycznych" wersów:

He got flat baby

Kick in the back baby
A heart attack baby
I need your body

Morfina przemawia niczym modliszka. Oplata go i uzależnia. Jest silna, uwodzi, daje mu to, czego potrzebuje.

A czego potrzebuje tak naprawdę?

Relax
This won't hurt you
Before I put it in
Close your eyes and count to ten
Don't cry
I won't convert you
There's no need to dismay
Close your eyes and drif away

Drift away 
Zapomnienie, ucieczka, zmysły, totalne odpłynięcie. Trudno nie dostrzec tu erotycznych konotacji.
Oczywiście, z perspektywy czasu widzę również, jak dramatyczny jest ten tekst, o jak wielkiej samotności mówi. Jednak o swoim "związku" z morfiną i demerolem Michael śpiewa w tak niestandardowy, nomen omen uzależniający sposób, że trudno, by ten utwór nie pobudzał.

Music

Morfinowego kopa daje nie tylko tekst. Muzyka w "Morphine" ścina z nóg. Od początku jest mocno, mega odważnie i surowo, jak na króla pop i soul. Na płycie "Blood on the dancefloor" (1997 r.) słychać nadal echa flirtu Michaela z cięższymi brzmieniami, zahaczającymi momentami o house, techno, elektronikę, który rozpoczął na "Dangerous" (1991 r.).

Jednak muzyka w "Morphine" to nie jest jednostajny, ciężki bit. Ten utwór rzeczywiście jest jak związek - niespodziewane przejście do "demerolowej" wstawki z oszczędnym podkładem w postaci subtelnego pianina, po to by zaraz znów wykrzyczeć "Morphine!"...hmmm, ten numer jest jak rollercoaster. Dramatyczny, ale absolutnie uzależniający. Posłuchajcie zresztą sami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz