czwartek, 5 lutego 2015

Big Boi is a bad boy

Big Boi czy połówka kultowego duetu Outkast, pięć lat temu uraczył nas swoim pierwszym solowym albumem. Choć w zasadzie już płyta Outkast "Speakerboxxx/The love below" z 2003 r. składała się z dwóch oddzielnych wydawnictw, to na "Sir Lucious Left Food: The Son of Chico Dusty" Big Boi pokazał całą prawdę o sobie i swoich muzycznych zajawkach.


Ten album jest jak wybuch. Emocji, dźwięków, melodii. Oczywiście nie pisałabym o tej płycie, gdyby nie była również sexy:) To domena gości ze wschodniego wybrzeża, których mocne bity i flow pełne są słońca, energii i charakterystycznych wibracji.



Wybrałam z tej płyty dwa numery, o który chciałabym Wam napisać. Są idealne na wieczór, tworzą mega nastrój i uważam, że w swojej kategorii są naprawdę znakomite.




"Hustle blood"


To jest dźwięk Atlanty! Spokojny, ale wyrazisty bit, ta seksowna gitara i aksamitny wokal (Jamie Foxx robi świetną robotę...). Ten numer po prostu buja i ma totalnie wkręcający klimat. Ma przy tym niewulgarny, ale namiętny i emanujący męską siłą tekst. Ten utwór urzeka nawet te osoby, które nie są na co dzień wielkimi fanami hip-hopu.Wykorzystajcie koniecznie.

"Daddy said, when you hit 18,
that you will never marry one like me
But didn't know you fell for a hustler
Hustle blood all in me, all in me
But I've been waitin for this day to come"



"Tangerine"


I znów ta niesamowita gitara! Southern hip-hop w pełnej okazałości. Energiczniejszy bit, tamburyno, ostrzejszy tekst. Plus za "smaczki", na przykład kobiecy głos w 0:58, który uwiarygodnia całość tekstu i opisywanej historii. Włączcie "Tangerine" dla rozgrzania atmosfery.

"How she choose? She just whispers in my ear ("I'm with you")"


Big Boi tak opisywał pracę nad płytą i nastrój, jaki panował w studio: "Some candles, a little red light, maybe some crunck juice and a cigar". To słychać w każdym dźwięku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz